Wszyscy odnaleźliśmy się potem w Białołęce. Właśnie dopiero na spacerniaku dowiedziałem się, że wyszedł pięćdziesiąty numer [biuletynu „PPN”]. Mnie internowano za „wydawanie pisma o charakterze antysocjalistycznym”, tak to było sformułowane. A ponieważ wydawałem pisemko w Akademii Sztuk Pięknych, wobec tego nie wiem... ale sądzę jednak, że za PPN. Było wiadomo, że oni wiedzą wszystko. Mogli nie wiedzieć o pojedynczych osobach. Nie sądzę także, żeby nie wiedzieli o mnie, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Może nie znali mojej roli, może uważali, że jestem tylko pionkiem...
Byłem głęboko przekonany, że trzeba jak najszybciej stąd uciekać i dalej działać – napisałem list do prymasa o mojej sytuacji (moja żona była w zagrożonej ciąży), który to list biskup Dąbrowski zawiózł do Kiszczaka. I Kiszczak powiedział: „Ofiaruję pana Włodarczyka księdzu prymasowi pod choinkę”. Drugiego dnia świąt przyjechał do mnie do Białołęki jakiś pułkownik. Wezwali mnie i kazali podpisać lojalkę. Powiedziałem, że tego nie podpiszę, na co on: „My pana nie puścimy”. Odpowiedziałem: „tu jest takie towarzystwo, że tysiąc lat mogę siedzieć!”. Ale mimo tego, że nie podpisałem tej lojalki – wypuścili.
Warszawa, grudzień
[datowanie przybliżone]
PPN. 1976–1981. Język niepodległości, wybór i oprac. Łukasz Bertram, Warszawa 2012.
Twierdzenie, że ZASP miał obowiązek angażować się w sprawy bojkotu, nasuwa podejrzenie, że opiera się ono na pojmowaniu legalności tylko jako zgodności działań z życzeniem władzy.
Nieuzasadniony jest również zarzut, że ZASP nie przeciwstawiał się praktykom szykanowania i dyskryminowania artystów, którzy nie uczestniczyli w bojkocie. Do […] Sądu Koleżeńskiego nie wpłynęła żadna skarga osoby czującej się szykanowaną lub dyskryminowaną. […] Wyrazem naszej postawy i troski o sprawy naszego środowiska było także podjęcie w dniu 26 listopada br. rozmów z kierownictwem Komitetu d/s Radia i Telewizji.
Warszawa, 10 grudnia
Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
30 października zadzwonił do mnie generał Kiszczak, abym razem z bp. Jerzym Dąbrowskim przybył do niego na godzinę 17.00. [...] Po paru minutach zadzwonił telefon. Kiszczak podjął rozmowę. To była krótka rozmowa. A zaraz po niej on nam ją zrelacjonował. Powiedział, że właśnie dostał informację, że ksiądz Popiełuszko nie żyje, został utopiony i właśnie nurkowie wyciągają z wody jego zwłoki. [...] Sugerował nam, że najlepiej będzie [pogrzeb] urządzić w miejscowości rodzinnej ksiądz Jerzego Popiełuszki. Powiedzieliśmy, że to jest niemożliwe, bo jest kapłanem warszawskim i powinien być pochowany w Warszawie. Dodaliśmy, że najlepszym miejscem byłby cmentarz przy parafii św. Stanisława Kostki, w której pracował. Generał powiedział, że to nawet jest dobry pomysł, bo pogrzeb na Powązkach zgromadziłby masę ludzi i mogłoby dojść do incydentów.
Warszawa, 30 października
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Rano zadzwoniłem do [Czesława] Kiszczaka, żeby porozmawiać z nim na temat procesu w Gdańsku. [...] Oskarżenie opiera się na bardzo wątłym materiale i faktycznie powstaje pytanie, po jakiego diabła ich aresztowano. Na sali sądowej oskarżeni kpią z materiału dowodowego, z sędziego itp. Trwa trudny do opisania harmider. Kiszczak zgadza się, że nie jest to dobre. Przyznał, że materiał dowodowy był bardzo słabiutki, ale trzeba było ich aresztować, ponieważ „bractwo zaczęło się nam niebezpiecznie panoszyć”.
Warszawa, 5 czerwca
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Przedstawiliśmy dotychczasowy stan rozmów zarówno w kraju, jak i w Watykanie na temat programu tej wizyty [Ojca Świętego w Polsce]. Podkreśliliśmy, że nie wyobrażamy sobie, aby jeszcze którekolwiek z miast było podane w wątpliwość lub też zostały pod jakimkolwiek pretekstem wyłączone niektóre punkty programu. Wizyta gen. Jaruzelskiego w Watykanie u obydwu wysokich rozmówców zostawiła jak najlepsze wrażenia. Nie można ich obecnie popsuć przez jakieś stawianie warunków, a podaje się jeszcze w wątpliwość Gdańsk i odwiedzenie grobu ks. Popiełuszki. Powiedzieliśmy, że poinformowaliśmy Ojca Świętego o tych warunkach. Ojciec Święty bardzo zdecydowanie powiedział, że nie wyobraża sobie, aby otwarte punkty programu miał omawiać w czasie spotkania z gen. Jaruzelskim. Nie wyobraża sobie także, aby usuwano ks. Jankowskiego lub ks. Teofila Boguckiego ze stanowisk proboszczów przed jego wizytą lub też po jego wizycie. Nie może powstać wrażenie, że za wizytę płaci się jakąś cenę.
Gen. Kiszczak powiedział, że istotnie nie można usunąć tych księży ze stanowisk ani przed, ani zaraz po wizycie. Był zainteresowany, czy Ojciec Święty ma zamiar przyjąć ks. Jankowskiego.
Odpowiedzieliśmy, że nie, natomiast chce przyjąć p. Wałęsę. Gen. Kiszczak powiedział, że rozumie to i wyraził sugestię, aby to nie odbyło się zbyt spektakularnie.
Abp Dąbrowski wniósł prośbę, aby wydano czym prędzej paszport ks. Przekazińskiemu na wyjazd do Anglii, gdzie ma on sfinalizować umowę na przekazanie Kościołowi w Polsce przeszło 300 obrazów o wysokiej wartości historycznej i materialnej. Władze paszportowe czynią mu trudności, albowiem wyjeżdżając ostatnio za granicę, wywoził kilkaset dolarów, mając tylko zaświadczenie z Urzędu Celnego, a nie z banku. Abp Dąbrowski nakreślił historię tych obrazów i sylwetki ich ofiarodawców. Gen. Kiszczak przyjął tę sprawę do interwencji.
Rozmowa była spokojna [...].
Warszawa, 16 stycznia
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Towarzyszu Generale,
Jako zwykły obywatel i długoletni górnik jednej z kopalń Wodzisławia z 25-letnim stażem partyjnym, [...] piszę do Was, Towarzyszu Generale, o funkcjonowaniu Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Wodzisławiu Śląskim. Żeby dać trafne i krótkie określenie – to karczma, a nie komenda. Od godziny 21.00 do 23.00 radiowozy służą do odwożenia pijanych funkcjonariuszy do ich domów, aby nie pokazywać się w autobusach, [...] a mieszkańcy ulicy Pszowskiej w Wodzisławiu Śl. nazywani są „ulicą Ofiar MO”. Powód? W przeciągu czterech miesięcy wydarzyły się trzy wypadki śmiertelne spowodowane przez funkcjonariuszy MO. [...]
Pijaństwo nie dotyczy tylko funkcjonariuszy niższych rangą, pije również kierownictwo komendy. [...]
Zastępca komendanta ds. SB w godzinach popołudniowych, na głównej ulicy Wodzisławia, po libacji w Orbisie, tarzał się jak prosię na oczach kilkudziesięciu przechodniów.
Kpt. Chliśnikowski w mundurze w stanie nietrzeźwym na dworcu autobusowym PKS w Wodzisławiu Śl. pod lampą załatwia swoją potrzebę fizjologiczną ku uciesze licznie zgromadzonych podróżnych.
Towarzyszu Generale – jest to przykre, że osoby, które winny walczyć z alkoholizmem, przestrzegać ustawy antyalkoholowej, sami piją, pokazując się publicznie, zrażają do siebie społeczeństwo. [...]
Towarzyszu Generale! Wierzę, że list mój będzie przeczytany z uwagą i być może uda się ukrócić to, co przynosi naszej władzy ujmę, a w najlepszym wypadku podrywa autorytet. Proszę o wyrozumienie dla mojej anonimowości, bo naprawdę chcę jeszcze trochę popracować zawodowo i społecznie.
Ślę wyrazy szacunku, zawsze oddany Wam i służbie dla porządku w naszym Wspólnym Domu PRL.
Wodzisław Śląski, 6 kwietnia
Maciej J. Drygas, Perlustracja, „Karta” nr 68, 2011.
Siły milicyjne otrzymały rozkaz wzmocnienia zewnętrznej ochrony wybranych zakładów pracy.
Wydałem polecenie służbom porządkowym, aby uniemożliwiły dalszą obecność na obszarach objętych strajkami osobom niezwiązanym z danym terenem i zakładem, a prowadzącym działalność szkodliwą dla dobra społecznego.
W porozumieniu z ministrem — szefem Urzędu Rady Ministrów zwracam się do wojewodów katowickiego, szczecińskiego i gdańskiego o wprowadzenie godziny milicyjnej na określonych obszarach, gdzie występuje zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli.
Upoważniam wojewodów, w przypadku rażącego naruszenia ładu, bezpieczeństwa i porządku publicznego, do wprowadzenia trybu przyspieszonego w kolegiach ds. wykroczeń. W odpowiednio uzasadnionych wypadkach zamiast kary grzywny należy stosować środek zapobiegawczy w postaci aresztu. [...]
Nie pozwólmy, aby Polska stała się krajem bezprawia i anarchii.
Warszawa, 22 sierpnia
„Trybuna Ludu” nr 195, z 23 sierpnia 1988.
Nielegalne strajki wygasają. Perspektywa ich rychłego zakończenia stwarza nową sytuację. Jednocześnie, jak wiadomo, załogi zakładów pracy, które nie strajkowały oraz w których miały lub mają jeszcze miejsce strajki, nurtują różnorodne problemy, są różne postulaty. Zostałem upoważniony [...], aby odbyć w możliwie szybkim czasie spotkanie z przedstawicielami różnorodnych środowisk społecznych i pracowniczych. Mogłoby ono przyjąć formę Okrągłego Stołu.
Nie stawiam żadnych wstępnych warunków ani co do tematyki rozmów, ani co do składu uczestników. Wykluczam jednak możliwość uczestnictwa osób odrzucających porządek prawny i konstytucyjny PRL.
Warszawa, 26 sierpnia
„Trybuna Ludu” nr 199, z 27–28 sierpnia 1988.
W toku tego spotkania postawiłem najważniejsze w chwili obecnej zagadnienie dróg prowadzących do realizacji pluralizmu związkowego, w tym miejsca „Solidarności”. Rozmówcy oświadczyli, że wszystkie sprawy związane z ruchem związkowym będą omawiane przy Okrągłym Stole. Obrady Okrągłego Stołu obejmą szeroką tematykę współdziałania na rzecz reform gospodarczych, społecznych i politycznych, dla dobra kraju.
Zgodnie z upoważnieniami uzyskanymi od strajkujących załóg, sprawę legalizacji „Solidarności” wysuniętą w postulatach strajkowych przejąłem do dalszych rozmów z władzami centralnymi. Postanowiłem zatem, że przerywamy obecne akcje strajkowe.
Warszawa, 31 sierpnia
Tomasz Tabako, Strajk 88, Warszawa 1992.
W środę 31 sierpnia przyjechał do Stoczni Gdańskiej mecenas Siła-Nowicki i powiedział: „Kiszczak chce natychmiast rozmawiać z Wałęsą, przy czym obaj muszą uwierzyć w swoje dobre intencje; rozmowa będzie dotyczyła przede wszystkim ustalenia terminu «okrągłego stołu»”. Zabolało mnie, że słowem nie została wspomniana „Solidarność”, lecz nie był to czas na fochy. Jeszcze przed obiadem dotarłem do Warszawy, gdzie moim trzygodzinnym ustaleniom z ministrem spraw wewnętrznych przysłuchiwali się (niekiedy zabierając głos) sekretarz episkopatu biskup Jerzy Dąbrowski i sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Stanisław Ciosek. Wiłem się jak piskorz, atakowałem z prawa i z lewa, ale generał Kiszczak postawił rzeczowe, twarde warunki: legalizacja „Solidarności” będzie możliwa tylko wtedy, gdy rozmowy „okrągłego stołu” zakończą się parafowaniem narodowego porozumienia.
Gdańsk-Warszawa, 31 sierpnia
Lech Wałęsa, Droga do wolności, Warszawa 1991.
Kiszczak (tekst odczytany): Niech mi wolno będzie raz jeszcze serdecznie powitać uczestników dzisiejszego spotkania i podziękować, że zechcieli przybyć. Rad jestem z poznania p. Stelmachowskiego, wybitnego profesora. Zgodnie z ustaleniami z 31 sierpnia, spotykamy się raz jeszcze roboczo. Sytuacja gospodarcza nie jest dobra. W wyniku strajków ponieśliśmy straty: 54 mld zł, 20 mln dolarów i 9 mln rubli, nie licząc strat moralnych. Strajki łatwo jest wywołać. Powodują one emocje, prowadzą donikąd, zubożają społeczeństwo. Mamy lekcję z lat 1980-1981. Społeczeństwo jest przeciwko strajkom. W maju i w sierpniu brało w nich udział niewielu robotników. Z ostatniej ze strajkujących kopalni wyszło stu ludzi, wśród których byli także tzw. górnicy z Warszawy i Gdańska. [...] Sformułowane zostały zasady, od których p. Wałęsie nie wolno odstępować, inaczej rozmowy uznane zostaną za zerwane. Treść tych oświadczeń poszła w świat. [...] Ja w oświadczeniu z 13 września nie stawiałem żadnych warunków wstępnych. Pytam więc, czy p. Wałęsa jest także gotów do rozmów bez warunków wstępnych. Potrzebne jest jasne stanowisko.
Gdyby nie było dobrej woli z naszej strony, to dzisiaj nie zasiedlibyśmy przy tym stole. Ultymatywne warunki są nie do przyjęcia. Jedyny warunek to ten, że nie ma żadnych warunków. [...]
[...] Nie wszyscy wołają „hosanna” za pluralizmem. Nie można tworzyć faktów zmieniających układ stosunków. Sprzyjać będziemy pluralistycznemu modelowi ruchu związkowego, ale bez nacisku i zagrożenia strajkowego. Tymczasem powoływane są komitety do organizowania strajków tak jak w 1981 r.
Proponuję oczyścić przedpole, oczyścić się z tej niedobrej atmosfery i przystąpić do omawiania trybu pracy, składu, tematów i terminów „okrągłego stołu”. [...]
Wałęsa: Dziękuję za przyjęcie i kolejne spotkanie. Pan generał podniósł problem strat. Należy nad nimi ubolewać. Polski nie stać na powiększanie strat. Ale gdyby ich nie było, nie byłoby naszego dzisiejszego spotkania.
Podtrzymuję wszystko, co zaprezentowałem w swojej wypowiedzi 31 sierpnia, a także to, co sformułowałem na piśmie 25 sierpnia. Różnimy się z panem generałem ze względu na inne punkty widzenia, zajmowane stanowiska i miejsca pracy. Można mieć zastrzeżenia do wspomnianych uchwał. Są one jednak w swej treści mniej ważne. Ważne jest to, że dane mi zostały upoważnienia. Tak czy inaczej „Solidarność” jest niezbędna. Potwierdzam, że nie stawiam żadnych warunków. Wypowiedzi, jakie padały, trzeba traktować jako wypadki przy pracy. Jestem przekonany, że nie ma wolności bez „Solidarności”. Ale nie chodzi o „Solidarność” z 1980 czy 1981 roku, bo to byłoby fizyczne zatrzymanie czasu. To jest niemożliwe. Wtedy też nie było pozytywnych posunięć z obu stron. Od tego czasu minęło 7 lat. Obecnie po raz pierwszy są warunki dla tych idei. [...]
Mówicie, że jeszcze nie czas na pluralizm. A my mówimy, że już czas. Trzeba tylko położyć tamę destruktywnej działalności pluralizmu.
Warszawa, 15 września
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Kiszczak: [...] Z naszej strony istnieje wola polityczna osiągnięcia porozumienia. Jesteśmy zainteresowani współpracą z siłami opozycyjnymi spoza PRON-u, ale stojącymi na gruncie zasad konstytucyjnych. Należałoby utworzyć Radę Porozumienia Narodowego, która z upoważnienia Sejmu opracowałaby: optymalną strukturę państwa, Sejmu (w tym zagadnienie drugiej izby parlamentu), urzędu prezydenta, a także ordynację wyborczą i wspólną platformę wyborczą. Powinniśmy dążyć do zbliżenia poglądów na strukturę państwa. Powinna nas cechować wola kompromisu. Wśród tych tematów znajdzie się także problem modelu ruchu związkowego i jego miejsca. Jest to sprawa doniosła. Będziemy mówić o przyszłym kształcie związków zawodowych i formach ich działania. O kształcie ruchu związkowego powinny decydować załogi pracownicze. Tworzenie już obecnie drugich związków w zakładach pracy byłoby groźne dla funkcjonowania przedsiębiorstw, ale i to zagadnienie winno być rozpatrywane zgodnie z wolą pracowników. Już dziś natomiast należy umacniać w zakładach pracy rady pracownicze.
Nowy model życia publicznego będzie kształtować nowe prawo o stowarzyszeniach. Powstaną możliwości stowarzyszania się dla wszystkich, tak w skali kraju jak i na szczeblu lokalnym. Skorygowaniu musi ulec model ekonomii naszego państwa. Poruszymy także sprawę zadłużenia i optymalizacji stosunków z zagranicą. Musimy zagwarantować możliwość rozwoju wszystkich form własności. Przy „okrągłym stole" omawiany będzie proces przyspieszenia reformy gospodarczej tak, by dać impuls dla szerokiego nurtu proreformatorskiego. [...]
Wałęsa: [...] Ustaliliśmy, że dzisiaj właśnie rozważać będziemy tematykę i harmonogram naszych dalszych prac. Spotkanie dzisiejsze określone zostało jako robocze, więc z miejsca chcę powiedzieć, że kluczowe znaczenie dla naszych dalszych prac ma uzyskanie jasności w sprawie przywrócenia pluralizmu związkowego i legalizacji „Solidarności".
Wszyscy tu zebrani dobrze wiedzą, jak szerokie poparcie w załogach pracowniczych ma „Solidarność" i że postulat legalizacji naszego związku był wysuwany przez strajkujące załogi na pierwsze miejsce. Nie zapominajmy o tym, że jeśli tu razem teraz siedzimy, to właśnie dlatego, że taki był przebieg tegorocznych strajków.
Polskie społeczeństwo jest głęboko pluralistyczne, wiele podziałów przechodzi przez całe nasze życie społeczne, a więc pluralizm jest także wymogiem rzeczywistości. Fakty są twarde, nie można na nie zamykać oczu. Nasz postulat pluralistycznych związków zawodowych wynika właśnie z tego, że taka jest potrzeba społeczna, że odpowiadać to będzie rzeczywistemu zróżnicowaniu światopoglądowemu i społecznemu. Nie chcemy monopolu, chcemy równych szans. Wtedy do obrad „okrągłego stołu" zasiądziemy z przeświadczeniem, że odzyskujemy prawa podmiotowe i poczucie mandatu społecznego. Wtedy liczyć się będą nasze zobowiązania i nasze prawa.
Polska 1988 roku potrzebuje pluralizmu w gospodarce, w życiu społecznym, w życiu politycznym. Legalizacja „Solidarności" jest potrzebą naszego czasu, bo przywraca nadzieję i stwarza szansę. Oczekujemy odpowiedzi jasnej, mocnej i mądrej: w reformującej się Rzeczypospolitej jest miejsce dla Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność".
Magdalenka k/Warszawy, 16 września
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981-1989, Warszawa–Ząbki 2006
Zgodnie z umową, mikrobus MSW podjechał pod Sekretariat Episkopatu i pilnowany przez funkcjonariuszy dojechał ulicami Żytnią, Okopową, Towarową, Żwirki i Wigury, Łopuszańską i Krakowską do skrzyżowania drogi Nadarzyn–Piaseczno. Skręciliśmy w kierunku Nadarzyna i po przejechaniu około 1 km ponownie skręciliśmy w głęboki las ogrodzony metalowym płotem z drutem kolczastym. W lesie co kilkanaście metrów stali funkcjonariusze SB (pod parasolami, bo akurat padało).
Wjechaliśmy na podwórko i znaleźliśmy się przed budynkiem z zewnątrz wyglądającym jak dom wypoczynkowy. Po wyjściu z mikrobusu, na schodach powitał nas gen. Kiszczak, podając każdemu w sposób bardzo kurtuazyjnie rękę. Wkrótce przybył drugi autobus, przywożąc delegację strony rządowej i OPZZ. Przeszliśmy do sali obrad mieszczącej akurat 25 osób. Zasiedliśmy przy prostokątnym stole: Wałęsa naprzeciwko Kiszczaka, ja z ks. prof. Dembowskim u szczytu stołu.
Magdalenka k. Warszawy, 16 września
Peter Raina, Droga do „Okrągłego Stołu”, Warszawa 1999.
Czesław Kiszczak:
[...] Z naszej strony istnieje wola polityczna osiągnięcia porozumienia. Jesteśmy zainteresowani współpracą z siłami opozycyjnymi spoza PRON-u, ale stojącymi na gruncie zasad konstytucyjnych. Należałoby utworzyć Radę Porozumienia Narodowego, która z upoważnienia Sejmu opracowałaby: optymalną strukturę państwa, Sejmu (w tym zagadnienie drugiej izby parlamentu), urzędu prezydenta, a także ordynację wyborczą i wspólną platformę wyborczą. Powinniśmy dążyć do zbliżenia poglądów na strukturę państwa. Powinna nas cechować wola kompromisu. Wśród tych tematów znajdzie się także problem modelu ruchu związkowego i jego miejsca. Jest to sprawa doniosła. Będziemy mówić o przyszłym kształcie związków zawodowych i formach ich działania. O kształcie ruchu związkowego powinny decydować załogi pracownicze. Tworzenie już obecnie drugich związków w zakładach pracy byłoby groźne dla funkcjonowania przedsiębiorstw, ale i to zagadnienie winno być rozpatrywane zgodnie z wolą pracowników. Już dziś natomiast należy umacniać w zakładach pracy rady pracownicze.
Nowy model życia publicznego będzie kształtować nowe prawo o stowarzyszeniach. Powstaną możliwości stowarzyszania się dla wszystkich, tak w skali kraju jak i na szczeblu lokalnym. [...]
Lech Wałęsa:
[...] Ustaliliśmy, że dzisiaj właśnie rozważać będziemy tematykę i harmonogram naszych dalszych prac. Spotkanie dzisiejsze określone zostało jako robocze, więc z miejsca chcę powiedzieć, że kluczowe znaczenie dla naszych dalszych prac ma uzyskanie jasności w sprawie przywrócenia pluralizmu związkowego i legalizacji „Solidarności”.
Wszyscy tu zebrani dobrze wiedzą, jak szerokie poparcie w załogach pracowniczych ma „Solidarność” i że postulat legalizacji naszego związku był wysuwany przez strajkujące załogi na pierwsze miejsce. Nie zapominajmy o tym, że jeśli tu razem teraz siedzimy, to właśnie dlatego, że taki był przebieg tegorocznych strajków.
Polskie społeczeństwo jest głęboko pluralistyczne, wiele podziałów przechodzi przez całe nasze życie społeczne, a więc pluralizm jest także wymogiem rzeczywistości. Fakty są twarde, nie można na nie zamykać oczu. Nasz postulat pluralistycznych związków zawodowych wynika właśnie z tego, że taka jest potrzeba społeczna, że odpowiadać to będzie rzeczywistemu zróżnicowaniu światopoglądowemu i społecznemu. Nie chcemy monopolu, chcemy równych szans. Wtedy do obrad „okrągłego stołu” zasiądziemy z przeświadczeniem, że odzyskujemy prawa podmiotowe i poczucie mandatu społecznego. Wtedy liczyć się będą nasze zobowiązania i nasze prawa.
Polska 1988 roku potrzebuje pluralizmu w gospodarce, w życiu społecznym, w życiu politycznym. Legalizacja „Solidarności” jest potrzebą naszego czasu, bo przywraca nadzieję i stwarza szansę. Oczekujemy odpowiedzi jasnej, mocnej i mądrej: w reformującej się Rzeczypospolitej jest miejsce dla Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. […]
Tadeusz Mazowiecki (doradca „Solidarności”):
Spotkanie gen. Kiszczaka i Lecha Wałęsy wzbudziło nadzieję. Teraz wspólnie jesteśmy odpowiedzialni za tę nadzieję. Istnieje przekonanie o konieczności legalizacji „Solidarności”. Musimy posunąć się naprzód we wszystkich dziedzinach. Wiadomo, że sprawa „Solidarności” stanowi linię konfliktów dzielącą Polaków. Jeśli tu nie postąpimy, nie będzie żadnego postępu. Przejść trzeba od dyskusji, czy jest możliwa „Solidarność”, do tego, jak to zrobić. Nie jest to warunek wstępny, ale sprawa kluczowa. Stąd oczekiwania pewnej deklaracji wstępnej. Nie chcemy być zepchnięci do jałowych negocjacji. Osiągniemy cel, jeśli nie zabraknie nam odwagi i poczucia odpowiedzialności w realizacji tego problemu. Wypowiedzieliśmy wstępne stanowiska. Proponuję, by przejść do odpowiedzi, jak to zrobić. Od naszej odpowiedzi zależy perspektywa powodzenia naszej pracy, a także szansa dla Polski. Jest wiele energii, trzeba zespolić nasze wysiłki. Nie chcemy być uważani za nic, ale chcemy, by dziś i nam otworzono możliwości działania.
Magdalenka k. Warszawy, 16 września
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
W dniu 7 listopada 1988 r. we Wrocławiu po zakończeniu happeningu Pomarańczowej Alternatywy milicja ciężko pobiła 16-letniego ucznia Jacka Kudłatego, 20-letniego słuchacza Pomaturalnego Studium Medycznego Andrzeja Kielera i 23-letniego studenta UWR Roberta Jezierskiego. Andrzej Kieler przebywa w szpitalu z wewnętrznymi obrażeniami [...].
Z posiadanych przez nas informacji wynika, iż ludzie ci nie stawiali oporu milicji w trakcie zatrzymania. Pobicie miało miejsce (w 2 przypadkach) w samochodzie milicyjnym. Panuje przekonanie, że był to akt zemsty za udział w happeningu. Domagamy się ukarania sprawców pobicia. Nie mogą służby porządkowe egzekwować kar bez wyroku, kar nieprzewidzianych Kodeksem Karnym. Domagamy się rewizji przepisów dotyczących użycia tzw. środków bezpośredniego przymusu w taki sposób, by uniemożliwiały one akty bandytyzmu.
Wrocław, 10 listopada
„Z dnia na dzień”, nr 26, 15–29 grudnia 1988.
Tym fałszywym krokiem [zamknięciem Stoczni Gdańskiej] zmobilizowaliście przeciwko sobie cały świat. […] Ostatnie „strzały na wiwat” zablokowały praktycznie możliwość konstruktywnego spotkania. Proponuję, aby Episkopat w roli obserwatora podjął się mediacji. Zapraszam panów [Czesława] Kiszczaka i [Lecha] Wałęsę, by spotkali się na gruncie neutralnym i z pomocą Kościoła uzgodnili zasady Okrągłego Stołu.
11 listopada
Koniec Jałty. Przez Solidarność do Europy, red. Zbigniew Gluza, Warszawa 2004.
W międzyczasie spotkałem się jeszcze 18 i 19 listopada z generałem Kiszczakiem, próbując znów uzyskać obietnicę legalizacji „Solidarności”. Niestety, było to bicie głową o mur. Zarówno generał, jak i sekretarz KC PZPR Ciosek dali mi do zrozumienia, że „betonowe" siły” w partii skutecznie blokują ideę otwarcia się na „Solidarność”, wobec czego kwestia ta musi być odsunięta w nieokreśloną przyszłość. Ponieważ dość miałem w tym momencie wodzenia mnie za nos, postawiłem sprawę na ostrzu noża: albo termin ponownej rejestracji „Solidarności” zostanie rozstrzygnięty w określonym czasie, albo nici z rozmów Okrągłego Stołu. Kiszczak i Ciosek zaperzyli się wtedy również i powiedzieli, że jak nie, to nie. Parę dni później rozpoczęto spektakularny demontaż okrągłego stołu.
Warszawa, 18-19 listopada
Lech Wałęsa, Droga do wolności. 1985-1990 decydujące lata, Warszawa 1991.
Generalnie ustaliliśmy, że musimy uzyskać zapowiedź legalizacji „Solidarności” [...]. Po powrocie do Sekretariatu Episkopatu Mazowiecki i Wałęsa opowiadali, że kiedy gen. Kiszczak usłyszał, jakie jest nasze stanowisko, oświadczył, iż oznacza ono zakończenie całego procesu, a w każdym razie zerwanie rozmów, do których on już nie będzie mógł powrócić. Doszło wówczas do niezwykle zdecydowanej, bezpośredniej interwencji biskupa Gocłowskiego, który na obu stronach wymusił zaakceptowanie komunikatu stwierdzającego, że spotkanie się odbyło, a rozmowy będą kontynuowane.
Warszawa, 19 listopada
Rok 1989. Geremek opowiada, Żakowski pyta, Warszawa 2008.
Wałęsa zaprezentował się jako polityk dużej miary, posiadający jasną i przekonującą wizję przyszłości kraju. Okazał się człowiekiem o nastawieniu konstruktywnym, kierującym się wolą rzeczywistego dialogu i porozumienia. W zestawieniu z czarno-białym schematem lansowanym przez propagandę oficjalną bardzo korzystnie wypadły jego osobiste walory —
wiara i przekonanie w słuszność głoszonych haseł, sprawność intelektualna, kultura osobista i dyscyplina słowa. Hasła Wałęsy argumentowane były jasno i w sposób trafiający do przekonania społeczeństwa. Wałęsa istotnie podważył wiarygodność kierownictwa OPZZ i samego Miodowicza jako rzeczników interesów ludzi pracy. [...] Wałęsa niezwykle sugestywnie i zręcznie rozegrał „kartę radziecką”. Odwołanie się do postępów pierestrojki i reform na Węgrzech pozwoliło mu utrzymać koncepcję „Solidarności” w szeroko rozumianej płaszczyźnie realnego socjalizmu.
Warszawa, 1 grudnia
Andrzej Garlicki, Karuzela, czyli rzecz o okrągłym stole, Warszawa 2004.
Warszawa. Groźba dymisji 6 członków Biura Politycznego w związku z prowadzonymi rozmowami z opozycją
W czasie dłuższej przerwy w obradach wezwał on [Jaruzelski] mnie i gen. Siwickiego [ministra obrony narodowej] do swego gabinetu na I piętrze. Doszliśmy do wniosku, że na dalszej części Plenum krytyka naszej linii może jeszcze bardziej się zaostrzyć i będzie przegłosowana bardzo niedobra uchwała, która zaneguje prowadzone przez nas rozmowy z opozycją. Ustaliliśmy więc podanie się do dymisji, jako demonstrację, która musi zrobić duże wrażenie na członkach Komitetu Centralnego, aby wymusić pożądaną decyzję. Upoważniliśmy gen. Jaruzelskiego do powołania się na nas, żeby nie było trzech wystąpień, tylko jedno. Potem Jaruzelski zasugerował, że wzmocniłoby wydźwięk tej propozycji, gdyby do dymisji podał się również premier rządu.
Warszawa, 17 stycznia
Witold Bereś, Jerzy Skoczylas, Generał Kiszczak mówi prawie wszystko, Warszawa 1991.
I Sekretarz KC poinformował, że o godz. 11.30 tow. Kiszczak spotyka się z L. Wałęsą. Z uwagi na ograniczony czas zwrócił się o skoncentrowanie uwagi na najważniejszych problemach związanych z tym spotkaniem.
Tow. J. Czyrek jako przewodniczący sztabu przygotowującego „okrągły stół” poinformował, że dzisiejsze spotkanie odnosi się do spraw:
wybory do Sejmu,
pluralizm związkowy, czyli „Solidarność”,
skład uczestników „okrągłego stołu”.
Uważamy, że zgoda na wybory na wspólnej platformie to klucz do dialogu w pozostałych kwestiach. Możemy poinformował o stanie prac nad ordynacją wyborczą. Będą dążyli do maksymalnie dużej ilości okręgów jednomandatowych. Można się na to zgodzić, ale pod warunkiem, że będą z tej formy korzystały różne siły, nie tylko opozycja.
Warszawa, 27 stycznia
Tajne dokumenty Biura Politycznego i Sekretariatu KC, oprac. Stanisław Pierzkowski, Aneks, Londyn 1994.
I rzeczywiście [Kiszczak] ściskał serdecznie kolejne dłonie, a szczególnie czule witał się z Jackiem Kuroniem, co podkreślił słownie. Bodajże tylko Zbyszek Bujak przeżył prawdziwy dramat wewnętrzny. Gdy przyszła jego kolej, stanął nagle i zawahał się — pewnie jak przed swoim pierwszym skokiem spadochronowym — co robić. Nie podać ręki — idiotycznie, podać też niedobrze, no ale skoro już się przyszło... i podał, ale z trudem, jakby dźwigał na dłoni wielki ciężar. Władysław Frasyniuk, kto wie, czy nie najbardziej ścigany człowiek w PRL, nasz współczesny Janosik, miał już przemyślaną wersję zachowania — wyciągnął rękę i odwrócił głowę.
Warszawa, 6 lutego
[Tomasz Jastrun] Witold Charłamp, Dziennik zewnętrzny, „Kultura” Paryż, nr 1-2, 3, 5, 6, 10/1989.
Zgodnie z ustaleniami, w dn. 3 lutego obrady „okrągłego stołu” miały się rozpocząć o g. 14 w Urzędzie Rady Ministrów przy Krakowskim Przedmieściu. Wszystkich uczestników zaopatrzono wcześniej w przepustki osobiste i samochodowe. Na parterze witał przybywających gen. Olgierd Darżynkiewicz, szef Biura Ochrony Rządu; telewizja prosiła o krótkie wypowiedzi przed rozpoczęciem obrad. Na piętrze wchodzących witał przy schodach osobiście gen. Kiszczak.
Dla przybywających były przewidziane trzy poczekalnie — dla przedstawicieli „Solidarności”, dla przedstawicieli Kościoła i dla przedstawicieli obozu rządowego. Przedstawiciele Kościoła znaleźli się w środku pomiędzy dwoma salami. Do obozu rządowego włączony był bp Janusz Narzyński, zastępujący przewodniczącego Rady Ekumenicznej, ks. Adama Kuczmę, który w tym czasie przebywał za granicą.
W Sali Kolumnowej ustawiony był okrągły stół, przy którym każdy miał wyznaczone miejsce. Przedstawiciele Kościoła i obozu rządowego zasiedli przy stole 5 min przed godz. 14. Przedstawiciele „Solidarności” spóźnili się o 15 min, ponieważ nie mogli przecisnąć się przez tłum dziennikarzy i publiczności przed wejściem na dziedziniec URM. Przy stole naprzeciw siebie zasiedli: pod ścianą gen. Kiszczak, pod oknem — Lech Wałęsa. Linia dzieląca uczestników obrad biegła mniej więcej przez środek stołu.
6 lutego
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
My, uczestnicy czwartego ogólnopolskiego spotkania przedstawicieli NSZZ „Solidarność” wyższych uczelni i instytutów naukowych wyrażamy oburzenie i protest przeciwko aktom represji, które miały ostatnio miejsce w Krakowie i Warszawie. Szczególnie dotyczy to pobić i zatrzymań studentów w dniu 24 lutego 1989 r. Domagamy się przeprowadzenia dochodzenia przez komisje mieszane, w skład których wchodziliby przedstawiciele prokuratury i przedstawiciel zainteresowanych uczelni, wyjaśnienia, jak do tego doszło, podania do wiadomości publicznej oraz ukarania osób odpowiedzialnych za represje.
Pragniemy również zaznaczyć, że jeżeli akty represji w dalszym ciągu będą miały miejsce, grozić to może wybuchem niekontrolowanych akcji protestacyjnych studentów. Nieujawnienie opinii społecznej przyczyn i sprawców pobić podważa wiarygodność strony rządowej w rozmowach przy „okrągłym stole”, wskazując na to, że albo przystępuje do rozmów ze złą wolą, albo nie panuje nad własnymi siłami porządkowymi.
Wrocław, 25 lutego
„Z dnia na dzień” nr 6, z 10 marca 1989.
Wtedy gen. Kiszczak dorzucił, że jest to prywatna propozycja pana Kwaśniewskiego: „Proszę nie traktować jej poważnie, bo ta rozmowa ma tylko charakter sondażowy”. Na tym posiedzenie praktycznie się zakończyło. Gdy wstaliśmy już od stołu, wziął mnie jeszcze na bok Janusz Reykowski i powiedział, że propozycja Kwaśniewskiego jest nie do przyjęcia. „Nie możemy jej zaakceptować — mówił — bo dobrze wiemy, że w obecnej sytuacji, przy ogólnym niezadowoleniu, w wyborach tego rodzaju mamy nikłe szanse albo wręcz nie mamy żadnych szans.” [...] Idąc do samochodu, mówiłem biskupowi Gocłowskiemu, iż gdyby udało się taki Senat uzyskać, mielibyśmy instytucję, w której realizowałby się majestat niepodległej Rzeczpospolitej.
Magdalenka, k/Warszawy, 2 marca
Rok 1989. Geremek opowiada, Żakowski pyta, Warszawa 2008.
Aleksander Kwaśniewski: Przenieśmy nie załatwione tematy do Komisji Porozumiewawczej. Nie traćmy nadziei. Porozmawiajmy o finale Okrągłego Stołu.
Lech Wałęsa: Miałby pan rację, gdybyśmy powiedzieli, że przekładamy wybory na jesień. […]
Czesław Kiszczak: Po naszej stronie ten pogląd ma większość.
Stanisław Ciosek: Przełożenie terminów wyborów jest realne.
Tadeusz Mazowiecki: Jest oczywiste, ze byłoby to w innym układzie politycznym.
Czesław Kiszczak: Sądzę, że w całkowicie innym.
Magdalenka k/Warszawy, 29 marca
Koniec Jałty. Przez Solidarność do Europy, red. Zbigniew Gluza, Warszawa 2004.
Najogólniej rzecz biorąc, ustalenia Okrągłego Stołu przedstawiały się następująco:
1) „Stolik” związkowy opracował trzy projekty ustaw regulujących pluralizm w ruchu zawodowym, a ponadto przeforsował sprawę nowelizacji ustawy o funduszu socjalnym wsi. Niestety, póki co, nie udało się wywalczyć pluralizmu związkowego dla wojska i policji, a także dla urzędów państwowych i sądownictwa.
2) „Stolik” polityczny określił zasady daleko idącej reformy władz państwowych, a także nowej, zdemokratyzowanej ordynacji wyborczej do Sejmu (35 procent mandatów dla opozycji) i Senatu (pełne wolne wybory). Ustalono również powołanie urzędu prezydenta i silnej władzy wykonawczej.
3) „Stolik” gospodarczy osiągnął w sumie kilkadziesiąt ważnych uzgodnień dotyczących ekonomii i polityki społecznej. [...]
5 kwietnia 1989 wieczorem, w 60. dniu negocjacji (uczestnicy różnych podstolików spotykali się po kilkanaście razy), Okrągły Stół kończył swą misję. Moment finału usiłowali jeszcze zakłócić działacze spod znaku OPZZ, którzy oświadczyli, że jeśli Miodowicz nie otrzyma głosu — i to jako trzeci, „po Kiszczaku i Wałęsie” — delegacja OPZZ demonstracyjnie opuści salę i nie podpisze dyskutowanego do ostatniej chwili porozumienia w sprawie indeksacji płac. [...] Mnie osobiście dziwiło tylko, że pan Miodowicz — rzekomy obrońca uciśnionych — dla własnej ambicji gotów był zaniechać parafowania jednego z najważniejszych dokumentów „stolika” gospodarczego. [...]
Podsumowując obrady, generał Czesław Kiszczak powiedział między innymi: „Dokonało się dzieło prawdziwie wspólne. Wspólny jest dorobek i płynąca z niego satysfakcja. Byłoby źle, gdyby pojawiły się spekulacje, kto ile wygrał — kto ile stracił. [...]”.
Następnie przyszła kolej na mnie, zatem odchrząknąłem w kułak i rzekłem prosto do kamer: „Nie ma wolności bez Solidarności”...
Warszawa, 5 kwietnia
Lech Wałęsa, Droga do wolności, Warszawa 1991.
Tow. Cz. Kiszczak: Wyniki wyborów przeszły oczekiwania opozycji. Zaszokowały, nie wie, jak się zachować. Wybory do Senatu to nasza całkowita klęska.
Tow. A. Kwaśniewski podkreślił, że sprawą ogromnie ważną po ogłoszeniu wyników wyborów jest, by nie dopuścić do spontanicznych demonstracji, nad którymi nie zdoła zapanować żadna ze stron. Tego obawia się także opozycja. Porozumieć się z „S”, by wystąpienia miały spokojny ton, bez triumfalizmu.
Tow. A. Gdula: Z listą krajową niewiele możemy zrobić. Unieważnić wyborów nie można. Jest możliwe przyjęcie przez nowy Sejm poprawki do ordynacji i nowe wybory, bądź oświadczenie, że Sejm liczy 425 posłów. Zbadać też, czy nie można dokonać nowego podziału mandatów na mocy porozumienia stron.
Tow. S. Ciosek: Nie rozumiem przyczyn porażki. Partia musi za nią zapłacić, nie poszła za nami. To gorzka lekcja. Odpowiedzialni będą musieli ponieść konsekwencje. Obecnie sprawą najważniejszą wybór prezydenta, do czego potrzeba 35 mandatów — które przepadły. O tym rozmawiać już z opozycją, bo prezydent to zabezpieczenie całego systemu.
Warszawa, 5 czerwca
Tajne dokumenty Biura Politycznego i Sekretariatu KC. Ostatni rok władzy 1988–1989, oprac. Stanisław Perzkowski, Londyn 1994.
Strona rządowa była tym razem kategoryczna, ostra i agresywna. Zapytali nas wprost, czy chcemy przejąć władzę, czy po naszej stronie nastąpiła zmiana sposobu myślenia. [...] Znajdują się pod silnym naciskiem na unieważnienie wyborów i zdaniem części partyjnego kierownictwa klęska listy krajowej narusza kontrakt polityczny, z czego należy wyciągnąć konsekwencje. [...] Zdawaliśmy sobie sprawę, że ta tendencja jest w aparacie silna, że nie można jej wzmacniać naszym sztywnym stanowiskiem.
Warszawa, 6 czerwca
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
Tow. Cz. Kiszczak poinformował, że nasi prawnicy (prof. A. Klafkowski, prof. A. Łopatka) nie wyrazili gotowości szukania rozwiązań prawnych, wskazujących możliwości wyjścia z zaistniałej sytuacji w związku z listą krajową, natomiast KO «S» wymusił na swoich prawnikach taką interpretację prawa, która umożliwiła zwrócenie się do Rady Państwa o przyjęcie stosownego dekretu. […]
Tow. S. Ciosek poinformował o wizycie w PRON [Adama] Michnika, który wspomniał o poparciu nas w drugiej turze. Tylko pytanie — czy z tego korzystać? Jakie będą reakcje? Czy z rozmowy tow. Kiszczaka z Michnikiem wynika, że za naszego prezydenta chcą dla siebie premiera? […]
Tow. Cz. Kiszczak — [...] Michnik nie ukrywał, że boją się ekscesów. Dopóki nie staną mocno na nogach, nie pójdą na awantury. Dopiero zadeklarowali, że nie interesują ich stanowiska rządowe, że są za koalicją parlamentarną. Teraz już mówią o fotelu premiera.
Warszawa, 9 czerwca
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
Warszawa. Rozmowa gen. Czesława Kiszczaka z abp. Bronisławem Dąbrowskim o politycznej destabilizacji
[Gdyby gen. Wojciech Jaruzelski] nie został wybrany na prezydenta, grozi nam dalsza destabilizacja i musiałby się zakończyć cały proces przemian politycznych. Żaden inny prezydent nie znajdzie posłuchu w siłach bezpieczeństwa i w wojsku.
Warszawa, 10 czerwca
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
1. Dokonaliśmy ogólnej wymiany poglądów na sytuację w kraju po wyborach. Gen. Kiszczak stwierdził, że choć w propagandzie mówi się, że winę za niekorzystny dla partii wynik wyborów ponosi konfrontacyjna kampania wyborcza „Solidarności”, a także Kościół, to w gruncie rzeczy wynik wyborów jest rachunkiem, jaki partia płaci za 45-letnie sprawowanie rządów. Ubolewał, że przepadła lista krajowa, stwierdzając, że nikt się tego nie spodziewał. Sam jest zdecydowany nie uczestniczyć w drugiej turze wyborów. [...]
2. Gen. Kiszczak prosił, aby wpłynąć na „Solidarność”, aby wyhamowała swoją propagandę sukcesu, albowiem wywołuje to dalsze emocje w szeregach partii. Winą za klęskę wyborczą obarcza się w aparacie partyjnym konstruktorów „okrągłego stołu”. 8 czerwca odbyło się posiedzenie Rady Wojskowej MON, na której on sam musiał się mocno tłumaczyć z tego, co się stało. Podobne nastroje panują w siłach bezpieczeństwa. Kiszczak ujawnił, że ani w Ułan Bator, ani w Tiranie, gdzie ambasadorami są generałowie MSW, a personel stanowią funkcjonariusze MSW, on sam nie otrzymał na liście krajowej ani jednego głosu.
10-13 czerwca
Alojzy Orszulik, Czas przełomu. Notatki ks. Alojzego Orszulika z rozmów z władzami PRL w latach 1981–1989, Warszawa–Ząbki 2006.
Tow. Cz. Kiszczak powiedział [...] o dochodzących do niego niepokojących sygnałach o zachowaniu się niektórych odpowiedzialnych towarzyszy. Odbywają oni spotkania z młodszymi oficerami MSW, spoufalają się z nimi, a równocześnie szczegółowo wypytują o sytuację w resorcie, jakie są oceny w MSW o kierownictwie partii i rządu, czy widzi się potrzebę zlikwidowania PZPR i tworzenia na jej gruzach partii socjalistycznej lub kilku różnych partii, czy MSW opowiada się za Generałem, czy jest przeciwko. W rozmowach tych w sposób nieprzyzwoity wyszydzano niektórych członków kierownictwa.
Warszawa, 3 lipca
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
Jeśli koalicja uformuje rząd, to „Solidarność” opowie się za prof. [Władysławem] Baką [na stanowisku przemiera]. Jeśli opozycja miałaby utworzyć rząd, to premierem byłby prof. [Bronisław] Geremek.
Warszawa, 4 lipca
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
ZSRR daje różne sygnały, że sprawy polskie zostawiają samym Polakom i że akceptują rząd opozycji.
Warszawa, 6 lipca
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
Mam lęk, że za chwilę będziemy musieli wyjść z tego parlamentu wywołani przez ludzi z kolejek. Czy Kiszczak , czy ktoś inny z mojego punktu widzenia nic nie zmieni. Ten układ skazany jest na śmierć. Wie pan, co zostanie z PZPR — gówno zostanie. 60 procent prawdopodobieństwa, że nasza rozmowa jest dyskusją akademicką, ale jeżeli Kiszczak by nie przeszedł — proponuję Mazowieckiego, Stelmachowskiego i innych. Mamy taką konstelację międzynarodową, historyczny moment, kiedy możemy coś złapać.
Warszawa, 1 sierpnia
Źródła do dziejów Polski w XIX i XX wieku, t. 6, cz. 2: Lata 1956–1989, wybór tekstów źródłowych Adam Koseski, Józef Ryszard Szaflik, Romuald Turkowski, Pułtusk 2004.
„Zbrodniarze premierami zostają!”, „Ten łobuz z bezpieki podobno wybrany na premiera!” — oto niektóre z oburzonych okrzyków z przystanku autobusowego na wiadomość o „wyborze” Kiszczaka premierem. Wprawdzie 173 posłów głosowało przeciw, lecz mając zapewnioną większość komunistów, mógł liczyć ubowiec na pozostałych 270.
Wypomniano mu w sejmie śmierć Grzesia Przemyka, ks. Popiełuszki i innych patriotów, lecz zbrodniarzy to nic nie obchodzi, te dzierżystołki przywarły do stolców i tylko patrzą, kiedy nowe mordy zaczynać.
Warszawa, 4 sierpnia
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.
Jedynym rozwiązaniem politycznym jest powołanie Rady Ministrów w oparciu o koalicję „Solidarności”, ZSL i SD, o co będę zabiegał.
7 sierpnia
Antoni Dudek, Agonia Peerelu, "Karta" nr 27/1999.
[...] Brak aktywności partii był przyczyną tego, że nigdzie nie udało się przerwać strajków i uspokoić sytuacji. Organizacji partyjnych faktycznie tam nie było. Kierownictwu partii brakowało właściwego rozeznania, dlatego też na niższych szczeblach nie zajmowano się najpilniejszymi sprawami, pozostawiono organizacje partyjne w zakładach pracy i zasłużonych dyrektorów samym sobie, wszystko potoczyło się własnym torem. Doprowadziło to do tego, że w strajkach brali udział nawet członkowie partii, a dyrektorzy tracili swoje stanowiska. Brak zdecydowanego pokierowania partią i bierność organizacji partyjnych sprawiły, że zaistniało niebezpieczeństwo, iż wszystko wymknie się spod kontroli. [...]
Podczas przygotowań do wyborów popełniono następne kardynalne błędy. Nie może być głupszej ordynacji wyborczej niż ta, którą zaproponowano, a później przyjęto. PZPR od początku nie miała na nic wpływu i dlatego podczas tych wyborów stracono wszystko. Ponieważ cała PZPR, od kierownictwa aż po najmniejsze organizacje, miała niedostateczny wpływ na zgłoszenia kandydatów, doszło do tego — jak powiedział Kiszczak — „że mamy w Sejmie niechciane dzieci”. Tu upatruje on także powodów rozłamu koalicji. PZPR ma zatem w Sejmie posłów, których nie może być pewna. [...]
Na zakończenie rozmowy Kiszczak podkreślił, że wcale nie musiało dojść do takiej sytuacji w Polsce, jako powód podał jeszcze raz brak jedności i dyscypliny w kierownictwie partii oraz paraliż organizacji partyjnych. Także obecnie najważniejsza jest kwestia jedności i zdyscyplinowania, a także mobilizacji wszystkich sił. Podkreślił, że jest osobiście bardzo zaangażowany w odbudowanie jedności partii. Mówił także o wielu szalonych pomysłach zreformowania partii, począwszy od zmiany nazwy. Jego zdaniem wystarczy zmiana nazwy, by powstały trzy partie, co stanowiłoby duże zagrożenie dla socjalizmu w PRL. Pocieszająca jest za to polaryzacja w środowisku opozycyjnym. „S” niedługo zostanie rozwiązana, obecnie powstaje około 10 organizacji, które chcą przeobrazić się w partie polityczne. Trzeba jednak jeszcze zaczekać, nie można jeszcze przewidzieć niczego dokładnie. Generał Kiszczak mimo tych wszystkich problemów i trudności dał wyraz swemu optymizmowi, mówiąc, że na pewno uda się powstrzymać dalszy pochód opozycji.
15 września